Przeciwko duchowi czasu – Ebook
Opis
Niniejszy tom jest zbiorem artykułów opublikowanych pierwotnie w miesięczniku “Theologisches”. Zależy mi tu przede wszystkim na przedstawieniu pewnych ogólnych problemów Kościoła w naszej epoce oraz umiejscowienie ich w geograficznym kontekście całej naszej planety. Tym bowiem, co od końca XVIII w. szczególnie zagraża Kościołowi, jest zasklepione w swoim prowincjonalizmie postepowe kołtuństwo, które, z jednej strony, nie jest w stanie wznieść się myślą poza ograniczenia własnego czasu i miejsca – i dlatego cały świat i każdą epokę mierzy własnymi, względnymi miarami – z drugiej zaś strony, stoi bezradne także wobec transcendencji. Jest to wyraźnie widoczne zarówno wewnątrz Kościoła, jak i poza nim. Niczego nie zmieniło pod tym względem ani skurczenie się kuli ziemskiej dzięki telewizji i gorączkowemu podróżowaniu po świecie, łącznie z urlopami szkoleniowymi na Wyspach Bahama czy seksturystyką do Azji Południowej, ani też nauczanie języków obcych w szkołach i upowszechnienie, ułatwionych pod każdym względem, wyższych studiów. Również wielkie ideologiczne burze, które przetoczyły się nad naszymi głowami w XX w., nie zrodziły żadnych nowych idei lub cennych pod każdym względem poznawczym teorii. Wszystkie już od dawna dyskutowane były przy kawiarnianych stolikach i wielokroć bardzo stanowczo potwierdzane przez dyskutantów. Tak jak w restauracjach i kawiarniach uprawia się politykę, tak samo uprawia się i dzisiaj teologię bliską ludowi. Wielu z nas mogło jeszcze osobiście żyć w czasach, w których niewiarygodnie trywialne idee obu lewicowych panów Karolów – Darwina i Marksa – doprowadziły w polityce do straszliwych rzezi, kiedy ich armie, maszerujące pod czerwonymi jak krew sztandarami, spotykały się w sercu Polski, aby wspólnie zainaugurować drugą wojnę światową. W inny, ale nie mniej fatalny sposób oddolne ruchy społeczności kościelnej wyświadczały złą przysługę teologii – królowej nauk – w okresach, w których ich rola w Kościele nadmiernie rosła. Lucyfer, uważający samego siebie za umysł wybitny, zawsze chętnie reprezentował w historii najbardziej popularne banały. Ten Książę tego świata czyni to po dziś dzień.
Erik von Kuehnelt-Leddihn był dzieckiem wielonarodowego imperium Habsburgów. Katolik, monarchista, pisarz, historyk, dziennikarz, podróżnik i lingwista operujący kilkunastoma językami, znał też polski. Znał właściwie wszystkich i podróżował prawie wszędzie na kuli ziemskiej. Po obaleniu Habsburgów w Austrii przeniósł się na Węgry, gdzie studiował. Potem, w latach trzydziestych, został zagranicznym korespondentem prasy konserwatywnej w Moskwie, jednym z niewielu, którzy pisali prawdę o Sowietach. Następnie wysłał korespondencje z Białej Hiszpanii (1936-1937). Podczas II Wojny Światowej von Kuehnelt-Leddihn był uchodźcą politycznym w Stanach Zjednoczonych. Zawarł tam wiele cennych przyjaźni w środowisku katolickim i konserwatywnym, m.in. był jednym z założycieli słynnego "National Review". Lubił USA, choć Amerykanów uważał za naiwne dzieci. Pozostawał też cały czas krytyczny w stosunku do demokracji. Otwarcie oświadczał, że jego ulubionym systemem jest monarchia absolutna. Von Kuehnelt-Leddihn wierzył w prawa i przywileje lokalne, na podstawie których powinien funkcjonować miejscowy samorząd. W końcu ludzie w Mszanie Dolnej zwykle wiedzą lepiej, jak rozwiązać swoje problemy, niż biurokraci w Warszawie.
W młodości, jako monarchista i katolik, przeciwstawiał on gospodarkę naturalną (agrarną) bezdusznemu kapitalizmowi. Po II Wojnie Światowej, gdy socjalistyczny totalitaryzm poczynił straszliwe zdobycze na całym świecie, von Kuehnelt-Leddihn doszedł do wniosku, że wolnośc zawarta w kapitalizmie, a więc w wolnym rynku, może uratować nas przed socjalizmem. Dlatego został współzałożycielem The Mount Pelerin Society (MPS), gdzie przyjaźnił się z Friedrichem Augustem von Hayekiem oraz Ludwigiem von Misesem. Skarżył się tylko czasami, że liberarianie z MPS przesadzają w swoim antykatolicyzmie.
Widziałem Erika von Kuehnelt-Leddihna, okazuje się, że po raz ostatni, jesienią 1998 roku. Powiedział, że właściwie zakończył wszystkie swoje prace i chociaż jest wciąż w wyśmienitej formie, gotowy jest na to, aby Pan go powołał do siebie. W międzyczasie gotował się na różne wyprawy, w tym na tę ostatnią podróż.
Fragmenty wspomnień
Marka Jana Chodakiewicza
Ebooki wydawnictwa są dostosowane do każdego urządzenia. Format .pdf można przeglądać na telefonach i tabletach z systemem Android z użyciem progamu Adobe Acrobat, Xodo, Amazon Kindle i innych. Ebooki w tym formacie również nadają się do przelądania na laptopach i komputerach stacjonarnych z użyciem programów takich jak Adobe Acrobat Reader czy Foxit Reader. Format .mobi jest dostosowany przede wszystkim urządzeń Kindle. Zaś .epub można przeglądać na wszystkich pozostałych urządzeniach z użyciem aplikacji calibre, Lithium czy również przeglądarki Chrome. Potrzebujesz pomocy przy obsłudze naszych ebooków? Skontaktuj się z nami!
Opinie pochodzą tyko od zalogowanych klientów, ale nie weryfikujemy, czy kupili dany produkt. Wyświetlamy zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie.