Do bajek dla naiwnych należy włożyć oficjalną narrację, że chodzi w tym wszystkim o szlachetny prometejski gest niesienia płomienia wolności krajom pomrocznym. Przeczy temu choćby awanturnicze wspieranie przez prezydenta Obamę rebeliantów i radykałów islamskich przeciw legalnie urzędującym, umiarkowanym, jak na standardy bliskowschodnie, władzom suwerennych państw, takich jak choćby Syria. Walka o wpływy i dominację w regionie żyznego półksiężyca stanowi obecnie ?być albo nie być? dla głównych globalnych graczy. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że sukcesywna realizacja strategii Zbigniewa Brzezińskiego z wolna przekształca się w pełzający konflikt globalny.
Odżyły też dawne dziewiętnastowieczne demony. Nienawiść do zachodniego okupanta wskrzesiła najbardziej radykalną postać islamu wywodzącą się wprost z ruchów wahabickich. Okrucieństwo i bezpardonowość z jaką zwolennicy nowego kalifatu ścinają głowy świętej resztce irackich chrześcijan, transmitowana przez media na srebrne ekrany, wzbudziła postrach i zgrozę w tzw. cywilizowanym świecie, który wcześniej dość gładko przeszedł obok setek tysięcy zabitych ofiar wojny irackiej, nie znużył też swoich oczu widokiem chrześcijan mordowanych w Indiach czy Afryce. Czy nowy kalifat jest ową apokaliptyczną bestią? Czy raczej słabą gangsterską inicjatywą pasterzy kóz? A może na Bliskim Wschodzie bestia faktycznie już od dawna grasuje, choć jest to jednak inne, bardziej znajome zwierzę. Może do tej pory pozostawało ono nierozpoznane w związku z tym, że posiada główne media i rządzi światową propagandą. Najgroźniejszym wszak graczem, jest ten, który rozdaje karty. Odpowiedzi na tak postawione pytania pozostawiamy naszym autorom oraz wysokiej inteligencji czytelników kwartalnika "Opcja na prawo".
Opinie pochodzą tyko od zalogowanych klientów, ale nie weryfikujemy, czy kupili dany produkt. Wyświetlamy zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie.